POMAGANIE JEST FAJNE
Pomaganie jest fajne i to w zasadzie już sam tytuł, rozwiewa wątpliwości czy warto pomagać i na nim można zakończyć felieton. Warto jednak trochę zgłębić zagadnienie pomagania, szczególnie, że czas jest szczególny.
Obfitość potrzeb współczesnego świata jest olbrzymia, codziennie słyszymy o niezliczonej ilości problemów i ludziach potrzebujących pomocy. Zaczynamy powątpiewać: „nie uda się, na pewno się nie uda” – wyleczyć tych wszystkich dzieci i przeprowadzić zbiórek na ich terapie, pomóc rodzinie, której spalił się dom, uratować zwierzęta z rzeźni i tak dalej. Co robić, komu pomóc i jak? Do tego nałożył się potężny konflikt – wojna w Ukrainie, która co dziennie dostarcza niezliczonych problemów i poszerza grono ludzi potrzebujących pomocy: uchodźcy, ofiary wojny, zwierzęta, etc. Rozwiązania są co najmniej dwa: na wszelki wypadek można nie robić nic, a może uwierzyć w „efekt motyla” i historie o kamieniu, który porusza lawinę, że jednak mój podpis na petycji, że złotówka wrzucona do puszki lub wpłacona na konto, przyniesiona paczka kaszy coś zmieni, że jednak kogoś obchodzę.
Dlaczego pomagamy innym? Pewne teorie mówią, że pomaganie to forma egoizmu i praktycznie każda rzecz robiona dla innych podszyta jest chęcią uzyskania korzyści materialnej lub niematerialnej, a dobre uczynki pozwalają uspokoić sumienie. Nasze wady znikają, zostajemy altruistami, wszyscy wokół są nami zachwyceni, przecież nikt normalny nie uważa pomagania za niepożądane. Dodatkowo spotykamy ludzi, którzy również pomagają i tutaj pojawia się kolejna frajda: poczucie przynależności, że już nie jesteśmy sami!
Jednak z drugiej strony, pomaganie innym budzi także szereg wątpliwości u odbiorców apeli o pomoc. Rodzi się podejrzliwość o uzyskiwanie innych korzyści, przywłaszczenie darów, niesprawiedliwej dystrybucji, bo jak można robić coś bezinteresownie. Być może to spuścizna zamierzchłych czasów, kiedy popularne były w szkołach „wykopki” kosztem lekcji czy też sobotnie i niedzielne czyny społeczne. Oczywiście „dobrowolne” tak jak udział w pochodach pierwszomajowych.
A czym się kierujemy wybierając cel naszego pomagania? Niestety, także w tym przypadku górę bierze prywatny interes. Zazwyczaj wspieramy obszary styczne z naszymi zainteresowaniami. Lubimy obcować z przyrodą – wspieramy ekologię, kochamy sport – przekażemy 1% podatku na ulubiony lokalny klub sportowy itd.
Forma pomagania, to najczęściej taka, która nie wymaga dużego wysiłku. Dajemy pieniądze, ponieważ nie wymaga to od nas większego nakładu sił. Jedno kliknięcie w sieci na e-skarbonkę, mały przelew BLIKiem, szybko, bez wysiłku. Klik i poszło.
Statystycznie rzecz ujmując w pomaganiu jesteśmy egoistami, uprawiającymi prywatę, a do tego jesteśmy leniwcami, jedni wrzucają do puszki Owsiakowi, a drudzy wpłacają na Caritas i jako „kierownicy” wspieramy dwójką (lub piątką – bo przecież inflacja) Pana Żula pod sklepem.
Jednak obraz statystycznego „dobroczyńcy” nie wytrzymał próby czasu, czasu solidarności z Narodem Ukraińskim w obliczu wojny jaką wypowiedział im bandycki reżim Putina. Ta dynamiczna sytuacja uruchomia w społeczeństwie takie pokłady energii skierowanej na pomaganie, której jeszcze nie doświadczyliśmy w współczesnych czasach. Od początku napaści na Ukrainę obserwowaliśmy kolejno pojawiające się oferty niezliczonych zbiórek odzieży, żywności, środków czystości. Mieszkańcy Opolszczyzny oferowali mieszkania, domy, pokoje dla przybywających z Ukrainy uchodźców. Pojawiały się oferty przekazania środków transportu do przewozu Ukraińców na bezpieczną Opolszczyznę, przedszkoli dla dzieci z Ukrainy, pomoc psychologiczna, kursy języka polskiego, oferty od pracodawców, zwolnienia z przeróżnych opłat. Wszystko to działo się i dzieje nadal niezależnie od działań jakie podejmują instytucje rządowe, służby Wojewody oraz lokalne samorządy.
Skoro jest tak dobrze, to czy „pomaganie” to sielankowe działanie niezmącone żadnymi problemami? Mija właśnie pół roku od kiedy pierwsi uchodźcy z ogarniętej wojną Ukrainy przybyli do Polski. Mobilizacja społeczeństwa w zakresie udzielania bezinteresownej pomocy była ogromna, lecz zamiast przygotować się na maraton w pomaganiu skupiliśmy się raczej na sprincie na 100 metrów. Z niepokojem obserwowałem jak zamykane są kolejne zbiórki, punktu pomocy, które wcześniej powstawały praktycznie w każdej miejscowości, a niejednokrotnie empatię wobec Ukraińców zastępuje obojętność a w skrajnych przypadkach nawet wrogość. W mojej ocenie zabrakło od samego początku koordynacji na poziomie województwa w zakresie terytorialnym (powiatowym) jak i sektorowym. Wolontariusze swoim osobistym zaangażowaniem, nakładem pracy kosztem czasu wolnego często także zaangażowaniem własnych środków finansowych w swoisty sposób zastąpili oficjalne struktury zarządzania kryzysowego.
Postawa mieszkańców Opolszczyzny w obliczu tej humanitarnej katastrofy buduje obraz społeczeństwa pełnego empatii dla potrzebujących i dowodzi, że „Pomaganie jest fajne”.
Piotr Tarapata
Prezes Stowarzyszenia
Pozytywni – Klub Myśli Społecznej Inicjatywy