Wywiad: Bobrom w Nysie nie dzieje się żadna krzywda

Bobrom w Nysie nie dzieje się żadna krzywda – zapewnia Robert Giblak naczelnik wydziału Rozwoju Wsi i Ochrony Środowiska w Urzędzie Miejskim w Nysie.
NysaInfo: Od dłuższego czasu przechodząc przez tzw. kacze dołki możemy dostrzec duże rozlewiska wody i tamy. Tamy, które się pojawiają i znikają. Co się z nimi dzieje?
Robert Giblak: Z tego co mi wiadomo, bobry przeniosły się do Parku Miejskiego po remoncie rzeki. Mieszkały gdzieś za rzeką, bardziej tam miały swoje siedliska, gdzieś w okolicy ulicy Saperskiej, w tamtej części miasta. Po remoncie rzeki upodobały sobie nasz park.
Kiedy zaczęły się zdarzenia polegające na wycinaniu drzew przy dojściu do Fortu Wodnego, wokół Fortu Wodnego zauważycie Państwo, że chronimy te drzewa metalowymi siatkami. Otoczyliśmy je, a ponadto stosujemy charakterystyczny feromon zapachowy odstraszający bobry. Bóbr europejski to taki gryzoń, który jeżeli ktoś mu przeszkadza w jednym miejscu to przenosi się na inne, to upodobały sobie rów forteczny (nazywany przez mieszkańców kaczymi dołkami).
Bobry budują tamy, co jest charakterystycznym przejawem ich działalności i obecności. Proszę pamiętać, że bóbr europejski, Castor fiber, to jest zwierzę podlegające ochronie, dlatego nie wolno go niepokoić, nie wolno mu przeszkadzać, nie wolno robić działań, które by utrudniały mu życie bez zgody Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. I my o taką zgodę do Dyrektora Ochrony Środowiska występujemy zawsze, każdego roku. W tym roku też taką zgodę uzyskaliśmy i tamy ( zdefiniowałem takie poważniejsze dwie na biegu rowu fortecznego), zostaną lada tydzień usunięte. Co nie znaczy, że pozbywamy się bobrów, usuwamy im tylko tamy, a bobrom nic się nie stanie. Przypuszczam, że wybudują kolejne.
Chciałbym też przypomnieć, że w tamtym roku Rada Miejska rozpatrywała skargę mieszkańców na ograniczenie populacji zwierząt zamieszkujących rów forteczny. Konkretnie chodziło o żabę zieloną, trawną, ropuchy. Mieszkańcy uważali, że sposób konserwacji, sposób dbania o rów forteczny ogranicza możliwość istnienia bądź rozwijania się wielu gatunków. Żeby sprawdzić, jak to wygląda naprawdę, zleciliśmy taką ekspertyzę rowu fortecznego i w tym roku chcielibyśmy mieszkańcom zaproponować nowy, zgodny z tą ekspertyzą sposób dbania o rów forteczny. Otóż postaramy się zostawić większość roślinności, które się tam pojawią w okresie wiosennym i letnim. Postaramy się zmienić sposób dbania o rów forteczny.
To pewnie będzie też związane z tym, że nie będziemy przez jakiś czas przeszkadzać bobrom, czyli też pewnie pojawi się jakaś tama. Ale spójrzmy na to inaczej, panie redaktorze i szanowni mieszkańcy. Gdzie te bobry miałyby w Nysie mieszkać, jeżeli nie mogą mieszkać w parku, nie mogłyby mieszkać w rowie fortecznym, nie mogłyby mieszkać nad rzeką?
Zatem dlaczego tamy w takim razie są usuwane? Stanowią jakieś zagrożenie?
Nie, nie, nie stanowią zagrożenia. Mieszkańcy przychodzą i zgłaszają ten element regularnie. Dlaczego są tamy? Bo bobry robią rozlewiska wodne, w których czują się lepiej i mają łatwiejszy dostęp do żywności. Dlatego my zgodnie z ich rocznym cyklem życiowym w czasie kiedy to jest możliwe, a będzie możliwe lada tydzień, rozbieramy te tamy, ale postaramy się teraz przez kilka miesięcy zmienić nasz sposób działania.
Tak w woli wyjaśnienia, to po co są te tam rozbierane teraz? W sensie one mogą być, nie mogą?
Ja myślę, że ten teren, to zależy co będziemy chcieli, tylko mieszkańcy tego nie przełkną, bo będą straszne skargi ze Żwirki Wigury z tamtych okolic, bo z jednej strony moglibyśmy zrobić tam taką enklawę bioróżnorodności czyli ten ruch forteczny płynie dołem, te niewielkie stosunkowo tamy do wysokości skarb powodowałyby te rozlewiska, które powodują teraz, żyłyby sobie kaczki, żabki itd. I to wszystko by było. I ten rok będzie tak wyglądał.
Ja ostatni raz teraz na podstawie decyzji Regionalnego Dyrektora rozłożę im te tamy po to, żeby jeszcze raz uznać, (16:11) że te rozlewiska nie są jeszcze w tym momencie potrzebne. Damy szansę tym kaczkom, nie kaczkom, wszystkim, żeby sobie jakoś ułożyły życie wiosną. (16:21) Teraz, kiedy te rośliny zaczną rosnąć, bardziej boję się o reakcję mieszkańców w czerwcu, w lipcu, kiedy zobaczą, że nie ma takiego regularnego wykaszania, że nie ma czegoś.
Rzecz sprawdziła się w drugiej części parku. Są tablice, park leśny, tu kosimy rzadziej. Podzieliłem park na strefy, strefowo to wszystko jest i wchodzimy raz na trzy lata, czyli jak jakieś jeże i różne inne gatunki chcą się tam pomnożyć, to się pomnożą.
Nikt ich nie będzie wycinał, nikt ich nie będzie niszczył, bo ja w ten teren wrócę dopiero za trzy lata, czyli jak tutaj wykosiłem coś, to dwa lata sobie te zwierzaki mogą tam funkcjonować w tych enklawach.
Skoro tamy są usuwane to czy w jakiś sposób się odbija na życiu bobrów?
Proszę pamiętać, że bobry nie mieszkają w tamach. Te zwierzęta mieszkają w żeremiach bądź skarpach cieków wodnych. Tama to jest “zbiór gałązek”, który blokuje przepływ wody, aby ładniej było im przepływać na tym terenie. Przypominam, że burzenie tam nawet z wszelkimi zgodami nie wpływa na ich życie. To jest dbanie o to, aby te rozlewiska były odrobinę mniejsze.
Dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję.