Ile wody zrzucano w czasie powodzi? Sprawę ma zbadać prokuratura
Od powodzi minął rok. Większość przedsiębiorców już wróciła do pracy, domy zostały wyremontowane, a drogi i mosty są wciąż naprawiane. Jak bumerang powraca także sprawa budowy kanału ulgi Jeziora Nyskiego. Oficjalnie podczas powodzi w szczytowym momencie z jeziora zrzucano 1000m3/s. Czy rzeczywiście tak było? Sprawę bada prokuratura.
We wrześniu 2024 roku, mieszkańcy na bieżąco śledzili komunikaty Wód Polskich na temat ilość zrzutu wody z jeziora. Ponadto jedną z głównych destynacji stała się Nysa Kłodzka, gdzie na własne oczy można było zobaczyć jak szybko wypełnia się koryto. Według zapewnień wały przeciwpowodziowe wzdłuż Nysy Kłodzkiej zostały zaprojektowane tak, by wytrzymać maksymalny przepływ powodziowy na poziomie około 1400 m³/s na odcinku miejskim w Nysie, tymczasem przy oficjalnym zrzucie na poziomie 1000m3/s okazało się, że wały puszczają. To właśnie wtedy doszło do spontanicznej reakcji mieszkańców, którzy musieli umacniać wyrwy na ulicy Wyspiańskiego.
Sprawa dotycząca zrzutu wody z Jeziora Nyskiego została ostatnio podniesiona przez ekspertów z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, którzy skierowali zawiadomienie do prokuratury w związku z powodzią, jaka miała miejsce w ubiegłym roku. W dokumencie zwrócono uwagę na możliwe nieprawidłowości w funkcjonowaniu urządzeń odpowiedzialnych za regulację odpływu wody ze zbiornika.
Nieprawidłowa praca tych urządzeń mogła doprowadzić do tego, że zrzut wody był większy, aniżeli sądzono – mówi prokurator Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu, dla Radia Opole.
Wedle zawiadomienia naukowców ta nieprawidłowość mogła być też związana z usytuowaniem urządzeń pomiarowych. Razem te dwie okoliczności mogły dać niewłaściwe wskazówki co do określania ilości wody zrzucanej z Jeziora Nyskiego – dodaje Radio Opole.