Jerzy Czerwiński: tworzenie gimnazjów było wadliwe zarówno z punktu widzenia wychowawczego oraz dydaktycznego
Pod koniec kampanii parlamentarnej spotykamy się z senatorem Prawa i Sprawiedliwości – Jerzym Czerwińskim. Z politykiem rozmawialiśmy między innymi o planach na najbliższą kadencję oraz o reformie szkolnictwa.
NysaInfo: Panie Senatorze, końcówka kampanii, dużo spotkań, dużo wizyt, w tym jedna z najważniejszych- wizyta Marszałka Karczewskiego.
Jerzy Czerwiński: Tak, Marszałek Karczewski rzadko jeździ po Polsce, a pamiętajmy, jesteśmy w szczycie kampanii. W tym momencie zostawił swoją kampanię wyborczą i postanowił przyjechać do okręgów wyborczych, by wesprzeć kandydatów do Senatu. Przyjechał do Nysy by porozmawiać o rzeczach które nurtują wyborców, ale także wesprzeć moją kandydaturę.
NI: Jak mieszkańcy zareagowali na obecność jednej z najważniejszych osób w kraju?
JCz: Mnóstwo zdjęć, mnóstwo pytań. To było spotkane gdzie każdy mógł zadać pytanie, poskarżyć się, pochwalić i takie wydarzenia są szczególnie interesujące. Tu nie było przygotowania i wybierania pytań na które chce lub nie chce się odpowiedzieć, a brak reżyserii i spontaniczność powoduje że jest poruszanych więcej tematów. Marszałek Senatu podejmuje decyzje, więc zwrócenie uwagi na niektóre nurtujące sprawy sprawia, że problemy docierają bezpośrednio tam gdzie powinny.
NI: Politycy Prawa i Sprawiedliwości odkreślają, że dużo zostało zrobione ale też dużo jest jeszcze do zrobienia. Jakie zadania wyznaczył sobie Pan jako cele następnej kadencji?
JCz: Wprowadziliśmy tzw. dobrą zmianę. Skutki są odczuwalne, jednak trzeba je „utwierdzić” i pogłębić, sprawić, żeby stały się normą. Szeregowy senator lub poseł jeśli mówi zbyt dużo o tym co on by chciał zrobić, to wg mnie czysta kampania. Powinien skupić się na programie ogólnym, który jest wprowadzany w życie przez partię. W ramach tego może realizować dostrzeżone przez siebie punkty. W moim przypadku są to sprawy związane z polityką historyczną, mówiąc ogólnie stosunki polsko- ukraińskie w aspekcie historycznym tragedii ludobójstwa na Wołyniu, ale także reperkusje związane z drugą wojną światową. Wśród nas żyją jeszcze osoby był deportowane do pracy do Trzeciej Rzeszy. Zostałem zainspirowany do tego by pomóc takim osobom. To przybrało formę nowelizacji ustawy, ale część rzeczy trzeba jeszcze uporządkować.
NI: W tym roku mija 20 lat od wielkich reform rządu Jerzego Buzka. Dość dużo zmian w tym zakresie, a chyba największa z nich to szkolnictwo, które wróciło do stanu sprzed 1999 roku.
JCz: Osobiście oceniam je negatywnie i uważam, że przyniosły więcej szkody niż pożytku. Np. reforma ubezpieczeń społecznych skończyła się sama. Demontaż rozpoczęła poprzednia ekipa, przekazując część pieniędzy do OFE, a my stwierdzamy, że idea tej reformy była wadliwa.
Niektóre z tych reform były ideologiczne, jak właśnie reforma szkolnictwa. Próbowano wprowadzać schematy, które nie przystawały do polskiej rzeczywistości.
Utworzenie gimnazjów było wadliwe zarówno z punktu widzenia wychowawczego oraz dydaktycznego. Wychowawczego – kiedy dziecko 7-letnie dziecko wchodzi do szkoły to nauczyciel jest tak naprawdę dla niego autorytetem i jest prowadzony przez tę samą grupę nauczycieli do wieku 15 lat. A jak było w przypadku gimnazjów? W tym najgorszym wychowawczo okresie młodzież była wyrywana ze swojego środowiska do nowej szkoły. Tam następowało ustalenie na nowo stosunków i tam nauczyciel już nie był autorytetem. I między innymi z tego właśnie wynikały problemy wychowawcze, które narastały w gimnazjach.
Z kolei jeśli idzie o problemy dydaktyczne – ja jestem nauczycielem fizyki i uczyłem między innymi w LO. Po tej nieszczęsnej reformie gimnazjalnej mieliśmy praktycznie 2.5 roku na zrealizowanie programu z czego praktycznie cały pierwszy rok trzeba było poświęcić na nadrobienie zaległości z gimnazjum. W efekcie nauka fizyki w liceum była rozpoczyna w drugim roku, a to przekładało się na bardzo niski odsetek osób, które wybierało fizykę na maturze.
NI: Dziękuję za rozmowę.
JCz: Również dziękuję.