M. Ociepa – Ja bym bardzo chciał, aby wojsko wróciło do Nysy
O Pikniku Wojskowym, poborach i rozbudowie armii rozmawiamy z Marciem Ociepą Sekretarzem Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej, Lider Stowarzyszenia OdNowa RP.
NysaInfo: W Nysie zorganizowano Piknik Wojskowy. Możliwość zobaczenia sprzętu czy zjedzenie grochówki to jedno, ale jest cel nadrzędny, prawda?
Marcin Ociepa: W całym kraju zorganizowaliśmy takie pikniki w 32 miejscowościach. Pikniki te promują nowy rodzaj służby – dobrowolną, zasadniczą służbę wojskową. To jest służba, która nawiązuje do tradycji dawnego poboru, jednak z tym elementem dobrowolności.
Do 12 miesięcy każdy chętny ma możliwość przeszkolić się wojskowo, a taki kurs może przerwać w każdej chwili. Ta wiedza zostaje na całe życie. Proponujemy wynagrodzenie na poziomie ponad 4,5 tysiąca złotych brutto miesięcznie. Dodatkowo czas tej służby jest zaliczany do stażu pracy i wysługi emerytalnej. Dodatkowo osoby, które ukończą kurs będą traktowane priorytetowo przy naborze do Sił Zbrojnych RP.
Nasz cel to zwiększenie liczebności żołnierzy do 300 tysięcy. Chcemy także, aby jak najwięcej naszych obywateli było przeszkolonych wojskowo.
Mówi Pan o 300 tysięcznej armii. Jak to wygląda na dziś?
Obecnie mamy 140 tysięcy żołnierzy. Zarówno wojsk operacyjnych jak i wojsk obrony terytorialnej. Chcemy to podwoić.
Jaki związek z tymi planami ma wojna na Ukrainie?
My przygotowaliśmy ustawę o obronie ojczyzny już w zeszłym roku. Natomiast oczywiście agresja Rosji potwierdza, że potrzebna jest zarówno duża armia, jak i wsparcie reszty społeczeństwa. Chcemy jasno powiedzieć – rozbudowujemy siły zbrojne, aby odstraszyć przeciwnika. W przypadku jakiejkolwiek agresji niezbędna jest armia.
Przez lata mówiło się, że armia musi być mniejsza liczebnie, ale za to świetnie wyszkolona i wyposażona. My tych żołnierzy mamy za mało?
Mamy ich zdecydowanie za mało. Wojna na Ukrainie bardzo dobrze to pokazuje. Ukraińcy gdyby nie liczna armia to nie byliby w stanie obronić swojego terytorium, znacznie większego niż nasze. Od agresji Rosji w 2014 roku podwoili swoje siły. To o czym Pan mówi to jest fałszywy dylemat – my potrzebujemy zarówno dużej liczebnie armii jak i świetnie doposażonej i wyszkolonej. Już w przyszłym roku osiągniemy nakład w wysokości 3% PKB na armię.
Dziś mamy sytuację niespotykaną od lat – nie musimy wybierać czy armia będzie liczebna czy dobrze wyposażona. Będziemy mieć fundusze na jedno i na drugie.
W Nysie mamy duże tradycje wojskowe. Jak Pan ocenia zainteresowanie nową służbą na pikniku?
To jest budujące, że Wojsko Polskie jako instytucja cieszy się tak dużym zaufaniem społecznym. Jesteśmy jako społeczeństwo niezwykle wdzięczni naszym żołnierzom, proszę pamiętać, że dosłownie „przed chwilą”, wojsko sprawdziło się w czasach pandemii czy choćby przy odpieraniu ataków hybrydowych na granicy polsko-białoruskiej. Dziś każdy szanuje mundur i chcielibyśmy, aby przełożyło się to na rekrutację. Tutaj widać już pierwszych zainteresowanych.
W takim razie jeśli mówimy o podwojeniu armii – to czy jest szansa, aby do Nysy wróciło wojsko?
Ja bym bardzo chciał, aby wojsko wróciło do Nysy. To nie jest przesądzone. Skoro zadeklarowaliśmy armię 300-tysięczną oznacza to podwojenie garnizonów. Priorytetem na pewno będzie nasza wschodnia granica, jednak niczego nie chciałbym dziś wykluczać.
Dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję.