Samorząd: Celina Lichnowska – Kiedyś walczyłam o siebie, dzisiaj chcę walczyć o innych
Chcę uczynić Nysę najlepszym miejscem do życia w Polsce – mówi nam Celina Lichnowska, która w tej kadencji ubiega się o fotel burmistrza Nysy.
NysaInfo: Pierwsze pytanie wydaje się oczywiste, dlaczego Pani kandyduje na burmistrza Nysy?
Celina Lichnowska: Kiedyś nigdy o tym nie myślałam. Spokojnie pracowałam w szkole. Miałam swoją misję, jak każdy nauczyciel, ale życie wszystko weryfikuje. Władze gminy zlikwidowały Gimnazjum nr 3, straciłam pracę. Zostałam sama. Postanowiłam sobie, że nikt nie będzie mnie już wyrzucał z pracy, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Stworzyłam własne przedszkole i żłobek. Zaczęłam od zera ryzykując wszystko, co posiadałam, oszczędności, mieszkanie, dosłownie wszystko.
Dzisiaj daję ludziom pracę, zapewniam dzieciom opiekę, a ich rodzicom pomoc w codziennym funkcjonowaniu. Wciąż ryzykuję wszystko i czuję się odpowiedzialna za ludzi – moich pracowników, ich rodziny, dzieci pod moją opieką. Kiedyś walczyłam o siebie, dzisiaj chcę walczyć o innych. To właśnie oni przekonali mnie, że mogę też zadbać o rozwój naszego miasta i gminy. Dlatego zgodziłam się kandydować na burmistrza.
Pani Celino, każdy kandydat będzie mówił, że „nie chciał, ale musiał”, a wyborcy zadają sobie pytanie, co Panią odróżnia od innych kandydatów?
Zadajmy sobie pytanie, czy potrzebujemy na stanowisku burmistrza kolejnego urzędnika, który nigdy nie wydawał własnych pieniędzy i nie ryzykował majątkiem, żeby stworzyć miejsca pracy? Ciągle rządzą nami ludzie, którzy nie wiedzą, co to znaczy wypracować swoją pensję, którzy wydają nie swoje pieniądze i nie zastanawiają się czy przepłacają, komu to potrzebne, co z tym dalej będzie? Niestety, ich podejście do gospodarowania jest złe, bo w razie czego nie tracą nic, nie ponoszą żadnej odpowiedzialności, nie martwią się długami, bo to ludzie spłacają zaciągane przez nich kredyty. Ja odpowiadam za wszystko osobiście i jestem blisko ludzi, za których czuję się odpowiedzialna. Wiem, że za błędy się płaci. Poczucie odpowiedzialności, to chyba najważniejsza różnica między nami, choć nie jedyna.
Oprócz prowadzenia działalności gospodarczej jest Pani też radną Rady Miejskiej w Nysie, jakie są Pani wnioski z obserwacji mijającej kadencji?
Przede wszystkim zła gospodarka i rozpasanie finansowe. Zaciąganie kredytów na spłatę poprzednich kredytów to stan zawałowy. Oderwanie od mieszkańców – już nikt się nie liczy z opinią ludzi, nikt nie pyta ich o zdanie w żadnej sprawie.
A jakieś przykłady?
Chyba najlepszym przykładem były plany zburzenia stadionu miejskiego, bloki na placu zabaw przedszkola, albo rozpoczęcie budowy spalarni śmieci w centrum Nysy. Jak można podjąć taką decyzję bez konsultacji z mieszkańcami? Innymi przykładami są spółki gminne generujące coraz większe straty i koszty, którymi obciąża się mieszkańców. Gminne inwestycje są horrendalnie drogie i niefunkcjonalne, jakby nikt nie dbał o wydatki i dobrą pracę. Wszystko przynosi straty, a jedyną metodą są podwyżki i drenowanie portfeli mieszkańców.
Jak Pani chce to zmienić i jaki ma Pani pomysł na swoje burmistrzowanie?
Miasto i gminę trzeba rozwijać w zgodzie z mieszkańcami i cokolwiek się robi, trzeba to robić w najlepszy możliwy sposób, tak jak to robią przedsiębiorcy w swoich firmach i ludzie w swoich domach. Należy uporządkować finanse gminy i zatrzymać lawinowe zadłużenie, bo to prowadzi do zguby. Wszelkie inwestycje muszą być celowe, racjonalne i gospodarnie wykonane.
Nie wystarczy zawalić miasto ozdobnikami i światełkami i wmawiać ludziom na okrągło jak jest pięknie, trzeba zacząć ludziom budować drogi i chodniki tam, gdzie brodzą w błocie, nawet jeśli to nie jest widowiskowe, bo tego ludzie bardziej potrzebują. Nysa wydaje ćwierć miliona zł rocznie na gazetkę urzędową, a ludziom proszącym o załatanie dziury w drodze odpowiada się, że pieniędzy nie ma. Propaganda sukcesu nie może zastępować rozwiązywania realnych problemów.
W takim razie nasuwa się pytanie o sztandarowe inwestycje jakie mają miejsce w Nysie, uważa Pani, że stadion nie powinien być budowany, centrum przesiadkowe i remont rynku, bloki budowane w centrum Nysy, domki nad jeziorem?
To wszystko jest potrzebne, tylko proszę zauważyć, że burmistrz dążył do zburzenia stadionu i mówił, że to ruina. Mieszkańcy obronili stadion i dopiero uczelnia wyższa zadbała o ten obiekt i robi z tego perłę Nysy. Rynek miał być wyłączony z ruchu, to miała być przestrzeń dla ludzi, a wyszła z tego betonowa pustynia, parking i autostrada. Jezioro Nyskie zyskało przez te dziesięć lat rządów pana Kolbiarza podwyższone opłaty za wejście i wydłużone godziny pobierania, nowego menagera i mur na wejściu, a nie doczekało się budowy nawet jednej porządnej toalety! Bloki powinny powstawać na osiedlach, a nie na przedszkolu.
Akwa powinna zajmować się dostawą wody i oczyszczaniem ścieków, rozbudową sieci kanalizacji, a nie budową domków letniskowych nad jeziorem i polem namiotowym. Do centrum przesiadkowego za chwilę nie będzie dojeżdżał żaden pociąg, a z dachu cieknie woda. Tereny FSD pochłonęły w sumie prawie pięćdziesiąt milionów kosztów, burmistrz planował przemysł w środku miasta, a FSD stoi praktycznie puste! Wszystko zostało postawione na głowie, a to wszystko za nasze pieniądze. Czy ktoś, kto miałby wydawać swoje własne, ciężko zarobione pieniądze działałby w taki sposób? Uważam, że nie. Trzeba to natychmiast zmienić!
Wobec tego, co Pani planuje zrobić jako burmistrz?
Przywrócić opłacalność spółek miejskich i zatrzymać obciążanie mieszkańców. Wyznaczyć tereny pod budowę osiedli poza centrum Nysy, a nie w parku miejskim jak to ma obecnie miejsce. Należy się skupić na najważniejszych codziennych problemach, czyli budową dróg, a szczególnie na przebudowie najważniejszych skrzyżowań i mostów, żeby zlikwidować wieczne korki. Chodzi mi głównie o most Bema i budowę ronda na skrzyżowaniu obok stacji BP.
Obok uczciwego programu budowy dróg zadbam o rozwój dróg rowerowych łączących wszystkie dzielnice miasta i gminy. Rozwój turystyki nad Jeziorem Nyskim nie będzie polegał na płaceniu za wejście na plażę, tylko na budowie infrastruktury i ściąganiu inwestorów prywatnych. Jezioro będzie bezpłatne dla wszystkich. Żadne decyzje nie będą zapadały za plecami mieszkańców.
Ale to wszystko kosztuje, skąd wziąć na to wszystko pieniądze?
Mieszkańcy na każdym kroku słyszą, że na nic nie ma pieniędzy, a to nieprawda, pieniądze są, tylko są też w znacznej mierze marnowane. Proszę sobie wyobrazić jakie wielkie są kwoty, którymi dysponował przez dziesięć lat swoich rządów pan Kolbiarz. Po dziesięciu latach gmina Nysa i jej spółki mają prawie ćwierć miliarda zł długów do spłacenia. Przez te dziesięć lat burmistrz wydał na różne cele inwestycyjne, społeczne itp. około miliarda zł! Mówimy w sumie o takich wielkich pieniądzach, którymi gospodaruje burmistrz, spójrzmy na Nysę i zastanówmy się gdzie się podziały te pieniądze?
Czy nie powinniśmy trochę lepiej się prezentować jako miasto? Czy nie stać nas na nic więcej, za te setki milionów zł, jakie co roku przepływają przez palce burmistrza i radnych, w każdym corocznym budżecie? Uważam z całą stanowczością, że stać nas na znacznie więcej. Nysa jeszcze nie pokazała, na co ją stać. Niewiele trzeba, żeby rozwinąć skrzydła i uczynić Nysę najlepszym miejscem do życia w Polsce, trzeba tylko zadbać o nią jak o własny dom. Tego wszyscy byśmy sobie życzyli.
Dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję.