Czy MZK przewiezie więcej pasażerów i lepiej skomunikuje miasto?
W dużym mieście przesiadki między liniami są na porządku dziennym – częste kursy poszczególnych linii i pewna stałość w godzinach rozkładu jazdy powodują, że pasażerowie bez większych problemów mogą zaplanować swoją podróż. W Nysie jednak takie rozwiązania to wciąż melodia przyszłości.
Jednym z najlepszych absurdów obrazujących obecny stan rzeczy jest fakt, że linia autobusowa E, która kursuje na stosunkowo krótkiej i zamkniętej linii ma różne godziny odjazdu.
Przy tak „rozstrzelonych ” godzinach pasażerowie nie są w stanie zakodować sobie, że autobus jedzie o ustalonych godzinach np. 9:20, 10:20, 11:20 czy mniejszych – ale równych odstępach czasu, np. po 40 minut.
Dodatkowo Gmina Nysa musi skomunikować z miastem sołectwa, a to kolejne poważne problemy. Okazuje się, że z sołectw łatwiej dojechać nad Jezioro Nyskie autobusem MZK niż np. w Osiedla Gałczyńskiego czy z Nowych Osiedli, których mieszkańcy muszą dotrzeć na przystanek przy „Starym pogotowiu” i dopiero stamtąd jechać w kierunku plaży.
Poprawę w tej sytuacji może przynieść budowa Centrum Przesiadkowego:
Żeby mieszkańcy bardziej korzystali z miejskiej komunikacji, powinniśmy się zastanowić wspólnie z prezesem MZK na nową koncepcją działania. Czy to Centrum Przesiadkowe powinno być formą hubu, gdzie mieszkańcy mogą się przesiąść. Dziś np. autobus ze Złotogłowic jedzie na Górną Wieś, a przebrnięcie przez korki sporo trwa. A gdyby w ciągu kilku minut mógł się przesiąść w okolicach ulicy Kolejowej na inną linię w ramach tego samego biletu? To jeszcze kwestia do dalszych rozmów.
Maciej Krzysik, radny miejski