Odlewnia rozpoczyna wielką modernizację
Do nyskiej odlewni żeliwa przy ulicy Piłsudskiego dotarły pierwsze filtry. Póki co dotarły trzy z pięciu zamówionych urządzeń. Jest to pierwszy poważny krok w kierunku redukcji dymu, który wydobywa się z kominów przedsiębiorstwa. Odlewnia w modernizację planuje zainwestować łącznie ponad 10 milionów złotych.
Mieszkańcy okolicznych domów od lat borykają się z działalnością Odlewni MAX w Nysie przy ulicy Piłsudskiego. Mieszkańcy uskarżają się na dym, który wydobywa się z kominów podczas wytopu żeliwa oraz nieprzyjemne zapachy. Część osób zwraca także uwagę na fakt, iż kilkukrotnie na swoich samochodach znajdowali opiłki żelaza, które uszkadzały karoserię samochodową. Władze zakładu chcą wyjść naprzeciw i przedstawiły mieszkańcom oraz mediom swoje założenia na przyszły rok, które mają zniwelować dym.
Na inwestycje potrzeba czasu i pieniędzy
W siedzibie firmy zorganizowano spotkanie w którym udział wzięli przedstawiciele mieszkańców, media, urzędnicy z Gminy Nysy i Starostwa Powiatowego oraz właściciel zakładu. Pomimo tego, że odlewnia spełnia wszelkie wymogi prawne i środowiskowe, mieszkańcy ulicy Baligrodzkiej od lata ślą pisma do najróżniejszych organów ws. skarżąc się na działalność zakładu.
Podczas spotkania prezes odlewni Roman Grzesica zapewnił mieszkańców, iż trwają właśnie przygotowania do dużej inwestycji – Podpisaliśmy umowy na filtrację żeliwiaków, a także na zakup nowej śrutownicy. Dzięki tym inwestycjom skończymy z tematem raz na zawsze, ponieważ emisja pyłu zostanie zredukowana kilkudziesięciokrotnie.
Mamy świadomość tego, że mimo tego iż dotrzymujemy norm musimy iść do przodu. Tak, aby Nysa była piękniejsza, a mieszkańcy szczęśliwsi. Zakład w 100% przechodzi na wydajne odpylanie suche. Na dziś w pozwoleniu mamy emisję pyłów 15 kg na godzinę, a po zakończonej modernizacji spadną do 0,4 kg/h – deklaruje Ewa Stanisławek z działu ochrony środowiska nyskiej odlewni.
Są terminy, są i pierwsze efekty
Wszelkie prace związane z modernizacją mają potrwać do połowy przyszłego roku. Powody są przynajmniej dwa. Pierwszy wynika z faktu, iż firma borykała się z problemami finansowymi, które uniemożliwiały przeprowadzenie tak kosztownych inwestycji, które muszą być realizowane w oparciu o kredyt.
Drugim powodem jest fakt, iż takie filtry oraz pozostałe urządzenia trzeba wykonać na miarę. Gdyby to stało w sklepie to już bym to kupił – komentował prezes Grzesica. Zamówienie zostało zlecone i pierwsze urządzenia już dotarły do zakładu. Obecnie firma czeka na rury podłączeniowe
Całość inwestycji pochłonie ponad 10 milionów złotych.