SYMETRYZM PO NYSKU
„Siedem dni ma tydzień i każdy z tych siedmiu dni, gdyby nie sobota każdy taki sam by był”, śpiewał Oddział Zamknięty.
Od tygodnia więc czekałem na sobotę, która zgodnie ze słowami piosenki miał być inna, przełomowa. Oto minęło 7 dni po emisji materiału „Superwizjera” TVN na temat patologii w nyskiej komendzie Policji i praktycznie żadnej reakcji, ze strony tych na, których chyba najbardziej liczyli nasi bohaterowie. Słowo bohaterowie nie jest przesadne, gdyż kilkoro policjantów odważyło się wystąpić pod nazwiskiem i pokazać swoją twarz w ogólnopolskim reportażu.
Efekt po 7 dniach od publikacji jest taki, że główny bohater jest poza Policją po 22 latach nienagannej służby, podobnie jak jego były bezpośredni przełożony (Naczelnik Wydziału Prewencji), policjantka dojeżdża do miejsca służby kilkadziesiąt kilometrów, aby nie irytować swoim widokiem nyskiego komendanta, Arkadiusz Sz. spokojnie nadzoruje nyską, gminną spółkę i szefuje prudnickim wodociągom, zastępca komendanta wojewódzkiego Policji jak co dzień przychodzi do pracy, nyski komendant bez cienia skrępowania podejmuje codzienne decyzje i uczestniczy w gminnych uroczystościach poklepywany po placach przez nyskich włodarzy.
Z drugiej strony lokalne media milczą, politycy opozycji każdego szczebla nabrali wody w usta, pojawiło się kilka polubień i emotikonów na FB i ….. to wszystko.
Milczy także strona służbowa, brak jest stanowiska komendanta wojewódzkiego, który ma wszystkie narzędzia aby rozwiązać problem (w przeszłości służby prasowe wyrażały opinie komendanta w sprawach błahych, a teraz brak jest reakcji na fakty poparte dowodami, a prawdziwość tez reportażu nie budzi chyba wątpliwości), o związkach zawodowych policjantów nie wspominając, choć pod hasłem pluralizmu związkowego powołano do życia ZZ „Solidarność” (ciekawe z kim są solidarni ?).
Czy to cały efekt ciężkiej dobrej bezkompromisowej pracy dziennikarskiej. Można odśpiewać jak po kolejnym przegranym meczu polskiej reprezentacji „Nic się nie stało. Polacy nic się nie stało”. Można się rozejść.
Wydaje mi się, że za tą ciszą stoi popularne bardzo w ostatnich latach słowo, które definiuje podejście do klasy rządzącej. Tym słowem jest „symetryzm”. Symetryści są wyznawcami poglądu, według którego nie ma większej różnicy między PiS a innymi partiami. Polityczny symetryzm, jaki się w Polsce teraz masowo objawia, zasadza się na myśleniu, że PiS nie robi specjalnie niczego innego, niż robiła Platforma, obie partie są siebie warte. Symetryści postrzegają elementy rzeczywistości oddzielnie, potrafią wyłączyć jeden segment i podziwiać inny. Nie ma tu hierarchii ważności. Trzymają równy dystans do głównych, przeciwstawnych sobie politycznych sił, ale ten równy dystans oznacza automatycznie uznanie PiS za normalną, mieszczącą się w demokratycznym systemie partię.
Uważam ten pogląd za zły, a jego ofiarą niewątpliwie zostali politycy opozycji z nyskim rodowodem, którzy przyjęli swoją wersje symetryzmu. Zły jest PIS ten na szczeblu krajowym, w parlamencie, który kolanem przepycha ustawy, obsadził rady nadzorcze spółek skarbu państwa, sekuje opozycje. Ale ten PIS na szczeblu powiatu jest już dobry, bo u nich widzą mniej błędów, oceniają łagodniej, mają więcej wyrozumiałości, żeby nie powiedzieć pobłażliwości. Siedzą na barykadzie okrakiem, a nawet wydaje mi się, że jednak bardziej po stronie Starosty.
Nie wymagam, a nawet nie pomyślałem aby Starosta w ramach własnych uprawnień w zakresie opiniowania komendanta powiatowego (czy choćby szeroko rozumianej odpowiedzialności za bezpieczeństwo w powiecie) zajął stanowisko w tej haniebnej sprawie, bo przecież przyznałby racje autorom reportażu. Zaskakuje jednak stanowisko nyskiej opozycji. Oto jesteśmy świadkami spektaklu, który trwa już od kilku tygodni swoistego bratania się części nyskiej opozycji w osobach Posła na Sejm RP i radnego Sejmiku ze Starostą Nyskim. Wspólne umawianie się na „kawę’, wzajemne uprzejmości do tego stopnia, że odbiorca nabiera wątpliwości jakie siły polityczne reprezentują. Doskonałym przykładem jest ostania sobotnia audycja w radio Nysa FM, kiedy to całkowicie zatarły się podziały. Owszem ważne są drogi, które nie mają barw partyjnych, ale poseł na Sejm RP wchodzący w kompetencje zarządcy dróg brzmi kuriozalnie. Ani słowa o sytuacji w nyskiej komendzie, która powinna być tematem numer jeden nie tylko tygodnia ale chyba ostatniego okresu, ani słowa kiedy atakowani są polityczni partnerzy (choć rywalizujący w ramach frakcji).
W kontekście zbliżających się wyborów wewnętrznych w powiatowych strukturach PO wyborcy maja nie lada dylemat czy faktycznie chcą symetrycznego podejścia na zasadzie „zły Kaczyński – dobry Starosta” czy tez postawić na wyrazisty i bezkompromisowy głos opozycji.
Aby oddać głos prawdzie podkreślić należy, że nyski Poseł wsparł dochodzenie do prawdy przez bohaterów reportażu umożliwiając im uczestnictwo w posiedzeniu sejmowej komisji spraw wewnętrznych i zaprezentowanie swojego stanowiska. Jednak kiedy powiedziało się A należy kontynuować dalsze litery alfabetu. To w rękach opozycji parlamentarnej są narzędzia oddziaływania na opinie publiczną, a temat pozostał po prostu zamilczany na śmierć, co niestety dowodzi braku skuteczności.
Do tej pory bohaterowie programu wyczerpali wszystkie swoje możliwości, aby swoim przykładem wskazać na patologiczne upolitycznienie Policji, dali swoje nazwiska, swoja twarz, przedstawili materialne dowody na potwierdzenie swoich słów. Z wielkim trudem ale i determinacją opowiedzieli swoje historie wykazując się w mojej ocenie heroiczna wręcz odwagą, bo wystąpili przeciwko machinie, która ma swych rękach wszystkie środki oddziaływania na społeczeństwo.
Owszem pozostaje im jeszcze batalia sądowa (w naszych realiach pewnie długoletnia) o przywrócenie elementarnej sprawiedliwości, ukaranie winnych, przywrócenia stanu poprzedniego i odzyskanie dobrego imienia. Jednak bez mentalnego wsparcia to batalia to swoiste mission imposible, bardzo obciążająca zdrowie, szczególnie psychiczne.
Pewnie jutro i pojutrze i przez następne dni niewiele się w tej sprawie zmieni. Komendanci pójdą do pracy, Arkadiusz Sz. stawi się w ANR (mieć tylko nadzieje ,że przyjdzie pieszo), a lokalne media napiszą o dziurach w jezdni albo pochwala Starostę za remont drogi (czemu przyklaśnie nyski poseł i radny wojewódzki). Tylko policjantka, jak co rano wsiądzie do samochodu aby przejechać kilkadziesiąt kilometrów do pracy ( ona na szczęście ma prawo jazdy), a zwolnieni policjanci kolejny dzień będą się zastanawiać co poszło nie tak, że zostali zmieleni przez partyjno policyjną machinę.
Mała dygresja we wrześniu 2016 roku komisja konkursowa wyłoniła nowe hasło dla Policji: „Pomagamy i chronimy”. Zapewne autor zwycięskiego hasła nie miał pojęcia, ze w 2021 roku pomocą i ochrona nie będzie otoczone całe społeczeństwo, wszyscy uczestnicy życia społecznego w kraju a jedynie wąska grupa pseudoelity władzy i jednej prawilnej partii. Ta zbieżność dat 2016-2021 to przypadkiem czas rządzenia obecnej władzy, ale może jestem w błędzie i włączyłem spiskową teorie dziejów. Pozostaje tylko nadzieja, że Policja (także nyska) w zaangażowaniu w „pomoc i ochronę” znajdzie jeszcze wystarczająco wiele sił i środków aby wspomagać pozostałą część społeczeństwa, która jeszcze głosuje i myśli inaczej.
No chyba, że nic się nie stało. Jeśli tak, to nie było tematu. Można się rozejść.
Piotr Tarapata, prezes Stowarzyszenia Pozytywni, były zastępca Komendanta Komendy Powiatowej Policji w Nysie