Wiceminister Marcin Ociepa: Silna armia to gwarancja naszego bezpieczeństwa
Tak. Jest to święto, które powinno nas jednoczyć wokół idei suwerenności i niepodległości Polski, która została uratowana w zwycięskiej bitwie warszawskiej z 1920 roku. Współcześnie to święto jednoczy nas wokół dzisiejszego polskiego żołnierza. To właśnie dzięki armii, która jest na służbie, nasi obywatele mogą spać spokojnie.
Jeszcze 2-3 lata temu wydawało się, że żyjemy w stosunkowo bezpiecznym rejonie Europy. Wiele pokoleń wojnę zna tylko z filmów, gier, książek do historii czy rodzinnych opowieści. Tymczasem okazuje się, że regularna wojna trwa tuż za granicą naszego państwa.
Tutaj, przed nami wciąż stoi duże zadanie o charakterze mentalnym. Przed inwazją Rosji na Ukrainę wojna była wspomnieniem martyrologicznym znanym z podręczników, a jeśli miała miejsca to w odległych miejscach świata. Przypomnę wojnę w Gruzji – wielu wydawało się, że ta wojna jest również gdzieś daleko od nas. Wówczas to Prezydent Lech Kaczyński w Tibilisi wypowiedział pamiętne słowa „„I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!”. Od tego czasu minęło 15 lat. Umiejętność wyciągania wniosków z historii i tego co dziś robi współczesna Rosja jest niezwykle istotne dla naszego bezpieczeństwa. Od czasu objęcia władzy w 2015 roku odbudowujemy i modernizujemy naszą armię, aby odstraszać przeciwnika.
Tutaj w kwestii uzbrojenia wiele osób musi także zdać sobie sprawę z tego, że od czasu zamówienia sprzętu np. czołgu, do jego dostarczenia droga jest długa. Czy inwazja Rosji na Ukrainę to był zimny prysznic dla wielu ludzi?
Z całą pewnością agresja rosyjska otworzyła oczy wielu niedowiarkom. Nie tylko u nas, ale także na Zachodzie. Ostrzegaliśmy przed Nord Stream I i II. W Polsce, wśród opozycji dominował sprzeciw wobec budowy zapory na granicy z Białorusią. My mówiliśmy, że tak liczne migracje z Białorusi są elementem wojny hybrydowej, która ma uderzyć w nasze bezpieczeństwo. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że to poprzedza pełnoskalową wojnę na Ukrainie. Już wtedy mówiliśmy, że to nie jest naturalny proces. Migranci w sposób naturalny nie wybierają Białorusi, aby przedostać się do Polski. Mówiliśmy, że tym sterują białoruskie i rosyjskie siły specjalne. I wreszcie głosowanie opozycji we wrześniu 2021, kiedy rząd zgłosił budżetową poprawkę w sprawie zakupu czołgów Abrams. Politycy opozycji wychodzili na mównicę i kpili z nas. Kiedy mówiliśmy, że nasza sytuacja w kwestii bezpieczeństwa w regionie się zmienia, to opozycja się śmiała. Oczywiście wybuch wojny sprawił, że już nie wypada się z tego śmiać. Ale nie możemy o tym zapominać. Polityka to sztuka podejmowania trafnych wyborów. Jeśli rządziłaby PO nie mielibyśmy zapory ani nowoczesnej armii.
Temat zapory na granicy będzie podejmowany także w referendum.
Jako rządzący potrzebujemy silnego głosu obywateli w tej sprawie. Nie zapominamy, że czołowi politycy Platformy Obywatelskiej, kiedy zaczęło się zagrożenie pobiegli tam z pizzą i reklamówkami. Dzisiaj ciągle pojawią się głosy ze strony opozycji, że powinniśmy wpuścić tych ludzi, a później się zobaczy kim są.
Musimy ten temat jasno postawić, żeby wybić z głowy komukolwiek w przyszłości pomysł, aby rozbierać tą zaporę. Dziś Białoruś jest krajem autorytarnym, który nie jest przyjazny Polsce. Ta zapora to nasze dodatkowe zabezpieczanie: nie jedyne, nie wyłączone, niegwarantujące 100% bezpieczeństwa, ale z pewnością ratujące życie i zdrowie naszych obywateli. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Gdyby nie zapora to życie wojska czy Straży Granicznej w tym rejonie byłoby znacznie trudniejsze.
Prawo i Sprawiedliwość powtórzyło sukces Platformy Obywatelskiej, która jako pierwsza partia po 1989 roku utrzymała władzę przez drugą kadencję. Co kolejna wygrana może oznaczać, w tym także dla regionu?
Zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości i najlepiej samodzielne rządy Zjednoczonej Prawicy bez potrzeby dobierania koalicjanta z zewnątrz byłyby bardzo dobrą wiadomością dla Polski. Jako społeczeństwo za rzadko zdajemy sobie sprawę z sytuacji politycznej i braku stabilizacji władzy w wielu krajach. W Europie cały czas mamy do czynienia z przedterminowymi wyborami, nowe rządy powstają i niemal zaraz upadają i to się dzieje w najważniejszych państwach naszego kontynentu. Ostatnich osiem lat rządów Zjednoczonej Prawicy oznacza bardzo dużą stabilizację, co także przekłada się na nasze bezpieczeństwo.
Dla Opolszczyzny to kontynuacja kursu na rozwój, który obserwujemy od blisko dekady. Nasze województwo jest beneficjentem bezprecedensowej skali pomocy i inwestycji ze strony rządu. Nie europejskich, nie żadnych innych. Te inwestycje to zmiana sposobu rządzenia przez Zjednoczoną Prawicę w stosunku do tego jak Opolszczyznę traktowały rządy Platformy i PSL. Tam wszystko było skupione tylko na dużych miastach. Jeśli będziemy dalej rządzić to inwestycji z pewnością nie zabraknie.