Senator Czerwiński o nadchodzących wyborach: jestem pewny, że wygramy
Jestem pewny, że wygramy w skali procentowej oraz ilości zdobytych mandatów, jednak samo zwycięstwo nie wystarczy. Konieczne jest utrzymanie władzy wykonawczej i kontynuowanie zapoczątkowanych reform – mówi nam na ostatniej prostej kampanii wyborczej senator Jerzy Czerwiński.
NysaInfo: Jakie jest pana nastawienie przed wyborami?
Jerzy Czerwiński, senator RP: Jestem pełen nadziei. Liczę na to, że Polacy potrafią odróżnić dym medialno-emocjonalny od faktów. Można porównać okres, gdy władzę sprawował nasz główny konkurent, czyli Platforma Obywatelska wraz z koalicjantami z czasem, kiedy my rządziliśmy. Te porównania są jednoznaczne. Zarówno pod względem gospodarczym oraz społecznym te 8 lat PO to była stagnacja i niewielki wzrost gospodarczy. W okresie kiedy rządziliśmy wykresy wystrzeliły w górę. Odnieśliśmy sukcesy zarówno w kwestiach społeczny, gdzie zaopiekowaliśmy się tymi, którzy nie radzą sobie najlepiej w życiu.
Wprowadziliśmy także 500+, które za chwilę przekształci się w 800+ oraz darmowe leki. Mamy również sukcesy w kwestiach gospodarczych. Przykładem może być, chociażby wzrost płacy minimalnej. Tego typu wzrost nie ma jedynie charakteru globalnego, ale jest też odczuwalny przez pojedynczych ludzi. Te wszystkie kwestie da się zmierzyć. Liczby nie kłamią, one są jednoznaczne. Właściwie w każdej dziedzinie nastąpiła wyraźna poprawa. Liczę, że ludzie przypomną sobie to wszystko i będąc w kabinie wyborczej sam na sam z kartami do głosowania w wyborach i referendum porównają czas naszych rządów z okresem, gdy rządziła Platforma Obywatelska.
W mijającej kadencji Senatu rozkład głosów był następujący: 51 do 49 dla opozycji. W tych wyborach okazało się, że Pakt Senacki nie wszędzie zarejestrował swoich kandydatów, a dodatkowo w niektórych miejscach pojawiły się jeszcze dodatkowe osoby. Czy to jest szansa dla Prawa i Sprawiedliwości na odbicie izby wyższej?
Myślę, że tak. Proszę zobaczyć jak jest w województwie opolskim. Są u nas trzy okręgi i w żadnym nie ma czystej walki w znaczeniu jeden na jeden: Prawo i Sprawiedliwość kontra Pakt Senacki. W każdym okręgu senackim jest dodatkowy kandydat. To oznacza, że ta dodatkowa osoba wpłynie na podział głosów pomiędzy dwie główne siły.
Trzeci kandydat będzie zabierać głosy, a w wyborach większościowych każdy głos liczy się szczególnie. W wyborach do Senatu nie ma drugiego miejsca. Liczy się tylko pierwsze, a o zwycięstwie może zdecydować nawet jeden głos. My (Prawo i Sprawiedliwość- przyp. red.) występujemy pod własnym szyldem, tamten (Pakt Senacki – przyp. red.) jest nieco bardziej rozmyty. Proszę zauważyć, że na karcie do głosowania nie będzie oznaczenia „Pakt Senacki”.
Będą tylko oznaczenia danej partii lub komitetu, który wystawia konkretnego kandydata. Te oznaczenia są oczywiście na banerach czy ulotkach. Nie ma ich jednak na opisie, który będzie wisiał przed wejściem do lokalu wyborczego oraz na karcie do głosowania. To będzie mylące. Ja nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie jakie będą rzeczywiste wyniki. Jest jednak we mnie nadzieja.
Panie senatorze czy ze względu na konflikt, który ma miejsce w Izraelu świat może skierować swoją uwagę przede wszystkim w tamto miejsce? Zamiast patrzeć na konflikt Rosji z Ukrainą skieruje swój wzrok na Izrael i Strefę Gazy, a my zostaniemy w tej części Europy sami?
Stany Zjednoczone i Izrael łączą bardzo silne stosunki i relacje. Pomoc ze strony USA jest na razie bezwarunkowa. Co prawda Izrael musi się liczyć z opinią publiczną i międzynarodową. Nie powinien atakować osiedli cywilnych i cywili w Strefie Gazy. Izrael jest w bardzo specyficznej sytuacji. Z jednej strony jest brutalnie atakowany, a z drugiej sam nie powinien stosować brutalnych metod i oszczędzać cywili. Jest to trudne, bo Hamas prowadzi walkę partyzancką, kryje się wśród swoich rodaków, których bierze za żywą tarczę.
Nie wiem, jak skończy się ten konflikt. Izrael musi jednak brać pod uwagę, że sytuacja w tym miejscu będzie dokładnie obserwowana przez oczy całego świata. Ten region jest bardo specyficzny. To zapalny punkt na mapie świata. Konflikt ukraiński nieco spowszedniał. Na froncie już się niewiele dzieje, zbliża się zima, która stanowi problem w prowadzeniu dalszych działań wojennych.
Stosunki na linii Kijów-Warszawa są ostatnio dość chłodne. Pojawiają się głosy i pytania, czy prowadzimy wobec Ukrainy właściwą politykę.
Trzeba zauważyć, że nasze stosunki z Ukrainą są bardzo szerokie. To nasz bezpośredni sąsiad. Ukraińcy są teraz w trudnej sytuacji. Najazd Rosjan stanowi duże zagrożenie dla ich państwowości. Pamiętajmy również o tym, że Ukraińcy walczą nie tylko o swoją wolność, granice i terytorium. Oni przy okazji wiążą siły rosyjskie, a dzięki temu Rosjanie nie mają możliwości atakowania innych, których chcieliby zaatakować. Putin na pewno myślał lub myśli o tym, aby odzyskać wpływ na państwa bałtyckie. Być może myślała także o Polsce. My w ten sposób korzystamy z tej sytuacji. Walka Ukraińców ma dwojaki charakter.
Nie walczą tylko o własną niepodległość, ale również osłaniają państwa leżące dalej. Jesteśmy oczywiście członkiem NATO co dodatkowo działa na naszą korzyć, jednak my w ten sposób zyskujemy czas na to aby się dozbroić, zwiększyć liczebność wojska i podnieś poziom naszego bezpieczeństwa. Trzeba robić wszystko, żeby Polska nie została zaatakowana. Musimy odstraszać wrogów. Możemy to robić dzięki sojuszom, a także wielkości i sile armii. Niestety opozycja nie przyczynia się do konsolidacji.
W państwach bałtyckich poglądy rządzących i opozycji są jednoznaczne. U nas, natomiast opozycja zachowuje się dziwnie, antypaństwowo. Neguje kwestie związane z ochroną granic, uzbrojeniem. Neguje powstanie płotu na granicy Polski z Białorusią. To wszystko jest dla mnie niepojęte. Historia oczywiście oceni to jednoznacznie, jednak nie ma teraz zimnego spojrzenia na nasze interesy. Polskie interesy są najważniejsze. Są punkty zbieżne w relacjach z Ukrainą oraz rozbieżności.
W sprawie zboża Ukraina przyjęła stanowisko inne niż nasze. Silnie tupnęła nogą, a wiele osób w Polsce było tym zaskoczonych.
Zgadza się, ale to tupnięcie nogą nie ma żadnego skutku. Rząd PiS prowadzi politykę propaństwową, chroni naszych rolników i naród. Takie tupanie jest niepoważne. Co z tego, że Ukraina złoży wniosek do Światowej Organizacji Handlu, skoro to nic nie da. To nie rozwiąże ich problemów, a jedynie może je zwiększyć. Takie zachowanie może potęgować nastroje antyukraińskie w Polsce. Naród polski pomógł Ukraińcom od serca.
My jesteśmy narodem o kręgosłupie chrześcijańskim. Takie działanie może jedynie spowodować, że nastawienie wobec Ukraińców, którzy przybywają do naszego kraju, a także wobec tych, którzy walczą na froncie w Ukrainie się pogorszy. Takie tupanie nogą zamiast zrozumienia interesów prowadzi w złą stronę. To źle rokuje na przyszłość i działa na korzyść Rosjan. Dodatkowo jest jeszcze jeden ważny aspekt. Mamy nierozwiązane z Ukraińcami kwestie historyczne, które są według mnie podstawowe.
Widać już pewne otrzeźwienie wobec mordów w Małopolsce Wschodniej i na Wołyniu, jednak nastawienie władzy nie jest najlepsze. Nie ma zrozumienia, a zakazy ekshumacji są dla mnie niepojęte. My pozwalamy na ekshumacje grobów niemieckich i zachowujemy się z szacunkiem wobec kwestii związanych z pochówkiem przedstawicieli państwa agresora.
Na Ukrainie nie byliśmy agresorem, byliśmy ofiarami ludobójstwa. Ciągnięcie tego tematu, wyjątkowo okrutne mordy, później próba przemilczenia, a teraz odmawianie godnego pochówku, który jest podstawą cywilizacji zachodniej jest niewłaściwe. Z taką postawą Ukraińcy nie wejdą ani do Unii Europejskiej, ani do NATO. To przypomina bardziej standardy wschodnie.
Dobrze obrazują to liczby. W wyniku agresji Niemiec śmierć poniosło kilka milionów Polaków. W przypadku rzezi na Wołyniu najwyższe szacunki mówią o około 200 tysiącach zabitych ludzi. Nasze relacje z Niemcami od lat przebiegają jednak bez większych problemów. Bez wątpienia wynika to z zachowania tego państwa po II wojnie światowej.
Pamiętajmy, że w przypadku Niemiec nadal nie ma reparacji. Ja nazywam ich zawodowymi „przepraszaczami”, bo oni ciągle przepraszają za winy, ale nie wyciągają z tego wniosków. Nie ma żadnego zadośćuczynienia. U Ukraińców to się zatrzymało na poziomie przyjęcia do świadomości faktu, którego się wypierają. Być może obawiają się ekshumacji, bo współczesna nauka jest w stanie określić jak zginął człowiek, a to mogłoby pokazać całe okrucieństwo tych mordów. Władze Ukrainy starają się tego wyrzec i nie dopuścić do świadomości jak okrutne i liczne były to mordy.
Na sam koniec chciałbym jeszcze pana zapytać o pewien scenariusz. Wyobraźmy sobie, że jest poniedziałek 16 października, są już wyniki wyborów. Na ich podstawie wie pan, że ponownie znalazł się w Senacie. Co chciałby pan zrobić w nadchodzącej kadencji?
Przede wszystkim kontynuacja. To najlepsze określenie. Mam nadzieję, że poza moim mandatem władza pozostanie w rękach Prawa i Sprawiedliwości. Jestem pewny, że wygramy w skali procentowej oraz ilości zdobytych mandatów, jednak samo zwycięstwo nie wystarczy. Konieczne jest utrzymanie władzy wykonawczej i kontynuowanie zapoczątkowanych reform. W tych trudnych czasach nie należy zmieniać władzy, która się sprawdziła. Pamiętajmy, że można mieć różne zastrzeżenia.
Każdy człowiek się myli, każda władza się zużywa, każda ma w swoim składzie ludzi, którzy sprzeniewierzają się dobremu imieniu, w znaczeniu chociażby korupcyjnym. Jednak my – Prawo i Sprawiedliwość to zwalczam. Nie zamiatamy tego pod dywan tylko piętnujemy. Wyrzucamy złych ludzi, a ich działaniami zajmuje się prokuratura. Oczywiście są słabsze jednostki, które dopuszczają się nadużyć, nepotyzmu, korupcji. Mam jednak nadzieje, że ludzie widzą, że my z tym walczymy.
Sojusz Lewicy Demokratycznej swego czasu się tak zużył, że do dziś nie może się podnieść.
Zgadza się, pamiętam te czasy. Jednak my ciągniemy ten wózek w jedną stronę. Oczywiście (w PiS – przyp. red.) są różnice poglądów, chociażby w kwestiach ukraińskich czy europejskich, ale mimo wszystko kierownictwo jest jednolite. W momencie gdy trzeba podjąć decyzje i wprowadzać je w życie, to decydenci są jednolici. To były spokojne pod względem politycznym kadencje wbrew temu, co pokazuje się w TVN-ie. Mam nadzieję, że uzyskamy możliwość dalszego rządzenia i dokończymy niektóre kwestie, a innymi zajmiemy się o wiele bardziej intensywnie. Będą to chociażby kwestie mieszkaniowe.
Nie wyszło nam to i teraz chcemy się tym zająć o wiele bardziej zdecydowanie. Rząd Zjednoczonej Prawicy pokazał jedną ważną kwestię. Potrafimy dobrze działać w sytuacjach kryzysowych. Poradziliśmy sobie z pandemią, konfliktem w Ukrainie, kryzysem energetycznym oraz sprawą uchodźców. My zajęliśmy się tym dobrze, potrafiliśmy właściwe reagować na zewnętrzne kryzysy. Proszę zauważyć jak dobrze działa rząd i służby wobec kryzysu w Izraelu.
Nasi rodacy mogą czuć się pewnie, spokojnie i bezpiecznie, nawet tam na miejscu. Wiedzą, że nie zostaną sami. My jesteśmy wskazywani jako przykład dla innych państw. Jesteśmy nawet proszeni o pomoc, chociażby przez państwa bałtyckie. To jest najlepsza puenta, jak władza Prawa i Sprawiedliwości opiekuje się Polakami.